Frustracja dążenia do niezależności

Dominujący rodzice blokują także silne dążenie dziecka do niezależności. Frustracja zaczyna się często wkrótce po urodzeniu, kiedy niemowlę jest tak ciasno zawijane, że nie ma prawie żadnej swobody ruchu. Wpływ takich zabiegów na rozwój dziecka nadal jest dyskusyjny. Skrępowanie ruchów wywołuje początkowo silne pobudzenie, które – jak wykazały eksperymenty Watsona dotyczące emocji – po pewnym czasie mija, a niemowlę staje się całkowicie bierne. Niemniej zostaje zaspokojona w ten sposób jego potrzeba ciepła i dotyku, choć co prawda kosztem zahamowania popędów motorycznych.

Dominujący rodzice ignorują zazwyczaj proces naturalnego rozwoju dziecka, wymagając bardzo wcześnie kontroli wydalania. Dziecko niezdolne do spełnienia tych oczekiwań jest ganione i karane, co wywołuje w nim poczucie winy i niższości. Rodzice są na ogół przekonani, że coś jest z dzieckiem nie w porządku, a dziecko z czasem również zaczyna w to wierzyć.

Sukcesy dziecka są ignorowane lub lekceważone. Rodzice tego typu rzadko wyrażają aprobatę, która pomogłaby zapomnieć o porażkach. W efekcie długotrwałej frustracji dziecko staje się agresywne. Pragnie zadawać rany, które samo otrzymało. A jednak agresja przeraża je, i to z wielu powodów. Jednym z nich jest fakt, że uczucie wściekłości jest równie nieprzyjemne jak bezradny lęk odczuwany w stanie deprywacji. Co więcej, dziecko takie wcześnie się nauczyło, że wyrażanie emocji grozi utratą miłości i aprobaty. Nauczono je też, że agresja jest naganna. W takiej sytuacji urażony ideał – dominujący rodzic – zaczyna przemawiać poprzez sumienie dziecka. Zwraca ono zatem agresję przeciw sobie. Czuje się nie tylko gorsze, ale i winne. W rezultacie doznaje uczucia przygnębienia. Za wszelką cenę stara się ukryć własną złość, aż w końcu odnosi pozorne zwycięstwo nad sobą i jego drugą naturą staje się konformizm. Postawa ta nierzadko bywa mylnie interpretowana jako szczera gotowość do współpracy. W istocie bardzo jest daleka od tej gotowości. Nigdy nie towarzyszy jej chęć podjęcia odpowiedzialności lub przewodzenia. Jej źródłem nie jest poczucie równości, lecz niższości.

Przesadą byłoby jednak utrzymywanie, że na podstawie kilku emocjonalnych porażek dziecka dwu- lub trzyletniego można przewidywać jego neurotyczną osobowość w wieku dojrzałym. Równie bezpodstawne jest twierdzenie, że okres dzieciństwa całkowicie determinuje osobowość dorosłego człowieka.

Czytelnik powinien pamiętać, że oprócz psychologicznego wpływu, jaki wywierają postawy rodziców (na które położyliśmy tu główny nacisk), o ostatecznym kształcie osobowości decydują jeszcze inne czynniki, jak: dziedziczenie, temperament, wygląd zewnętrzny, wydzielanie gruczołów dokrewnych czy społeczne uwarunkowania. Gdyby doświadczenia dzieciństwa były tu jedynym czynnikiem, świat składałby się głównie z neurotyków, psychotyków i – być może – kilku osób normalnych.

Na szczęście tak nie jest. Jeśli wyznaczymy kontinuum pomiędzy doskonałym przystosowaniem a jego zupełnym brakiem, to w jego obszarze środkowym zmieści się znacznie więcej ludzi niż na obu krańcach razem wziętych. Problem ten omówimy szerzej w rozdziałach dotyczących przystosowania.

Leave a reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>